"Rzeźbię fasady kształt" - wieczór poezji doktora Mariana Kaplińskiego
28.09.2007.

                                                    Chciałbym chwalić miasto,
W którym mieszkam od lat.
Nie kalam gniazda, w którym przesiaduję
Siedzę z piórem w ręku, myślę i oczekuję.

Temu miastu, jego mieszkańcom, poświęcam swój kolejny, drugi tomik wierszy - napisał doktor Marian Kapliński, lekarz od ponad 35 lat związany z Ciechanowcem, w przedmowie do książki “Rzeźbię fasady kształt”. Tomik opowiadający o urokach Ciechanowca, jego mieszkańcach i prezentujący przemyślenia autora został właśnie wydany przez Urząd Miejski w Ciechanowcu i Urszulę Kaplińską.
   
W czwartkowy wieczór w Restauracji “Jagoda” odbyło się spotkanie promujące książkę. Ciechanowiecki Ośrodek Kultury i Sportu przygotował prezentację wybranych wierszy, które recytowały Magda Sawicka, Dominika Uszyńska i Agnieszka Wodyńska. Piosenki, stanowiące oprawę do wierszy doktora Kaplińskiego, zaśpiewała Karolina Klejzerowicz.

Burmistrz Ciechanowca Mirosław Reczko, wręczając list gratulacyjny autorowi, dziękował za przeżycia i wspomnienia, jakie obudziły w nim utwory mówiące o naszym mieście. Podkreślił też promocyjną rolę takich działań, ukazujących zainteresowania i pasje mieszkańców Ciechanowca, ich zaangażowanie w kulturalny rozwój miasta.
   
Na zakończenie spotkania doktor Marian Kapliński podziękował wydawcom, firmom i osobom współfinansującym wydanie książki, oraz przeczytał kilka swoich wierszy, także tych, które będą stanowić zawartość kolejnego tomiku wierszy jaki przygotowuje.
   
Tomik “Rzeźbię fasady kształt” zawiera 110 wierszy podzielonych na cztery rozdziały: „Mój Ciechanowiec”, „Prowokator wzruszeń”, „Prowokator słów”, „Prowokator marzeń”. Książkę wydaną nakładem wydawnictwa „Prymat” z Białegostoku do druku przygotował Referat Promocji Urzędu Miejskiego. Projekt okładki i opracowanie graficzne Zbigniew Poniatowski, rysunki Władysław Pietruk, korekta Urszula Kaplińska.

Książka dostępna jest w wypożyczalni Miejskiej Biblioteki Publicznej i bibliotekach szkolnych.

 Szare kontury

Szare kontury dachów domów mego miasta,
Jak piórkiem i szkicownika węglem,
Rysują się garbatą linią
Na pochmurnym, wieczornym nieboskłonie.

Z połyskującymi promieniami,
W woalu chmur półksiężyca,
Świecą odbitym blaskiem
Wieczorem, nocą, wczesnym brzaskiem.

Gdzieniegdzie w oknie żółte światło
Migoce, znacznik, że są bezsenne noce.
Ja je spędzam na dachu domu,
Obserwuję, przeżywam, nie mówiąc nikomu.

 

 W miniaturze

W miniaturze wiersza zamykam
Szerokie treści, wzniosłe uroki, nastroje.
Romantyczne emocje, lapidarne poematy.
Znaczone bukietem zapachu kwiaty.

Patetyczne uniesienia barwię
Wątkiem emanacji osobistych uczuć.
Przemycam je ukradkiem, plączę,
W obraz rzeczywistych zdarzeń łączę.

Złocone słońcem błękitne niebo,
Ubarwiam fantastycznym sztafażem.
Ożywiam śpiącą martwą naturę.
Napiętnuję aktorski greps, tani blichtr, bzdurę.

Zmagam się ze swym ogniem piekielnym.
Zawieram śpiewność myśli w treści.
Powtarzam się jak wylękniony uczeń.
Nie stronię od przypomnień, pouczeń.


Więcej zdjęć...


"Rzeźbię fasady kształt" - wieczór poezji doktora Mariana Kaplińskiego