Latem 1939 roku dla większości Polaków stało się jasne, że wybuch wojny polsko–niemieckiej jest nieunikniony. Nastroje mieszkańców Ciechanowca nie różniły się w zasadzie od nastrojów panujących w całym kraju. Powszechne było przekonanie o nieuchronnym zwycięstwie polskiego oręża. Niemcy nigdy nie wygrały z nami żadnej wojny – nawoływał z propagandowych plakatów, którymi oblepione były mury w całej Polsce, Wódz Naczelny – marszałek Edward Rydz-Śmigły), dopiero złe wiadomości napływające z linii frontu, co miało miejsce pod koniec pierwszego tygodnia wojny, zmąciły nieco ten sielankowy nastrój.
W dniu 24 sierpnia 1939 roku ogłoszono w Polsce mobilizację alarmową, zaś 29 sierpnia 1939 roku – mobilizację powszechną. Wielu mieszkańców Ciechanowca i okolicznych wsi otrzymało wówczas karty mobilizacyjne i udało się do macierzystych jednostek. Wyruszający na front żołnierze żegnani przez tłumy mieszkańców Ciechanowca, często udział w tych uroczystościach brała lokalna orkiestra strażacka, istniejąca już od blisko trzydziestu lat.
Przeprowadzenie mobilizacji wywołało niepokój wśród społeczeństwa Ciechanowca. Ludność miasteczka i okolic zaczęła pośpiesznie przygotowywać się do wojny. Wykupywano z aptek środki opatrunkowe, zaopatrywano się w zapasy żywności, naftę i świece. Był to jednak jedyny objaw wojennej psychozy zauważany w Ciechanowcu, w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku. Nie było żadnych oznak paniki, znakomita większość mieszkańców Ciechanowca uważała, że do wybuchu wojny jednak nie dojdzie – głównie z uwagi na zdecydowaną postawę polskiego rządu oraz ogromnej wiary w siłę polskiej armii.
Ciechanowiec skutki wojny odczuł już w pierwszym dniu wojny. Miasteczko było w tym dniu dwukrotnie bombardowane przez lotnictwo nieprzyjacielskie. W czasie pierwszego nalotu Niemcy zrzucili dwie bomby w okolice młyna na ulicy Kościelnej, przy którym znajdowało się w tym czasie kilka furmanek należących do okolicznych rolników, którzy przywieźli zboże na przemiał. Nalot ten nie pociągnął za sobą ofiar w ludziach. Drugi nalot skierowany był na zabudowania Stanisława Majewskiego na terenie Zameczku, gdzie kwaterował oddział polskiej żandarmerii polowej. W wyniku nalotu jeden żołnierz został zabity i jeden ciężko ranny. Spaleniu uległa również znajdująca się w tym miejscu stodoła.
Rankiem 10 września 1939 roku, wojskom XIX Korpusu Pancernego generała Heinza Guderiana udało się przełamać polskie linie obronne na odcinku Wizna. Polscy żołnierze, w tej liczbie ułani z 10 Pułku Ułanów Litewskich, który powstał w 1918 roku w Ciechanowcu, usiłowali bronić swoich rodzinnych okolic w krwawych bitwach pod Olszewem i Domanowem. Przykładem może być Jerzy Jacimirski, podporucznik 14 dywizjonu artylerii konnej, który poległ w pobliżu rodzinnego Żabieńca, we wsi Niemyje Jarmoty. Pomimo ogromnej ofiarności polskich żołnierzy wojna została przegrana, do Ciechanowca na krótko wkroczyli Niemcy, a kilkanaście dni później – Rosjanie
W południe 10 września 1939 roku szybkie oddziały zmechanizowane niemieckiej 20 dywizji znajdowały się już w okolicach Ciechanowca, zaś oddziały rozpoznawcze uchwyciły bez walki przeprawę na Bugu w Nurze. W godzinach popołudniowych nadchodzące od strony Czyżewa odziały niemieckie stoczyły u zbiegu ulic: Czyżewskiej i Nurskiej potyczkę z pododdziałem 29 pułku artylerii lekkiej, który usiłował zagrodzić Niemcom drogę do miasta. Pod wieczór Niemcy przełamali opór Polaków i wkroczyli do miasta, witani przez mieszkających tu od kilku pokoleń przedstawicieli społeczności niemieckiej. Zabici polscy żołnierze z inicjatywy kierownika Szkoły Powszechnej w Ciechanowcu – Jana Wróblewskiego, zostali pochowani we wspólnej mogile znajdującej się przy ulicy Kuczyńskiej. Mogiła ta znajduje się w tym miejscu do dnia dzisiejszego, widnieje na niej napis: Tu spoczywają żołnierze 29 PAL – 1939 r.
Następnego dnia nastąpiła zupełnie niespodziewana kontrakcja ze strony polskiej. Pojedynczy polski samolot zrzucił dwie bomby na stacjonujące w zespole pałacowo – parkowym hrabiów Starzeńskich oddziały niemieckie. Akcja ta spowodowała panikę wśród Niemców, którzy zaczęli uciekać w kierunku wsi Nowodwory, jednak to bombardowanie nie przyniosło żadnych rezultatów.
Pierwsza okupacja niemiecka naszego miasta zakończyła się po niespełna dwóch tygodniach. W trzeciej dekadzie września wojska niemieckie zaczęły wycofywać się z Ciechanowca. Między innymi stacjonująca we wsi Antonin koło Ciechanowca niemiecka jednostka artyleryjska, zwinęła swe pozycje i odjechała w kierunku zachodnim. Wśród okolicznej ludności zaczęły wówczas krążyć pogłoski o nadciągających wojskach radzieckich, które miały zająć tereny Rzeczypospolitej aż po linię Wisły. Niemcy potwierdzali te pogłoski, pokazując swoim rodakom, mieszkającym w Ciechanowcu, gazety z wytyczoną linią podziału Polski wzdłuż rzek: Pisy, Narwi, Wisły i Sanu. Przygotowali też ewakuację miejscowej kolonii niemieckiej, argumentując to tym, że ...nie mogą ich przecież zostawić na łup komunistom. Na mocy porozumienia niemiecko – radzieckiego Ciechanowiec i okolice znalazły się w radzieckiej strefie okupacyjnej, tuż przy linii granicznej, co pociągnęło za sobą, w późniejszym czasie, różnorakie, brzemienne w skutkach konsekwencje.
| Norbert Dariusz Tomaszewski |
Walki na Podlasiu we wrześniu 1939 roku (Fot. ze zbiorów własnych autora)
|